agrotkanina pod żwirem przy drzewie

Czy ktoś pamięta co to jest zieleniec?

Wg Słownika języka polskiego pod redakcją W. Doroszewskiego:  
Zieleniec to niewielki teren w mieście, obsiany trawą, obsadzony kwiatami, drzewami i krzewami.

Czarna szmata - śmieć na lata

Ten tytuł zaczerpnięty ze szkolenia prowadzonego przez architektkę krajobrazu Małgorzatę Piszczek zorganizowanego przez Fundację Ekorozwoju jest bardzo wymowny. Dotyczy stosowanych powszechnie w ostatnich latach, nie tylko czarnych, (czy najczęściej czarnych – nie wiem co lepsze?) agrowłókniny i agrotkaniny. Oba produkty składają się głównie z polipropylenu, czyli substancji pochodnej ropy naftowej, z której produkuje się wiele opakowań i naczyń plastykowych, takich jak miski, wiadra, opakowania środków spożywczych, czyszczących czy leków. 
Agrowłóknina składa się z cienkich włókien o nieregularnym splocie, zaś agrotkanina to mata szkółkarska, sztywniejsza, o regularnym splocie. Obie reklamowane są, jako zabezpieczające uprawy przed chwastami. Producenci zachwalają swój towar jako trwały, nie ulegający biodegradacji i wytrzymały na rozerwanie. To wszystko prawda i nie byłoby problemu, jeśli te maty, byłyby odpowiednio stosowane. Agrowłóknina powinna być stosowana tylko sezonowo w ogrodnictwie, ponieważ okrywa rośliny przez mrozem i przyspiesza plonowanie. Agrotkanina sprawdza się jako podkład pod ścieżki pokryte grysem lub żwirem, pod donice w szkółkach roślin oraz do przykrywania gleby w celu stłumienia chwastów. Niestety w ostatnich latach coraz częściej obie maty stosuje jako podkład pod grys na klombach, rondach, wzdłuż wyremontowanych ulic w miejscach, gdzie kiedyś po prostu były trawniki lub zieleńce. I tu zaczynają się problemy. Warto pamiętać, że obie maty przyspieszają spływ powierzchniowy wody, szczególnie na skarpach. Jeśli mniej wody z opadów wsiąka, to więcej trafia do kanalizacji deszczowej i do rzek. Wtedy rośliny cierpią od suszy. Ponadto po paru latach używania agrowłókniny i agrotkaniny ich pory zatykają się cząsteczkami gleby, co powoduje ograniczenie dostępu tlenu do korzeni roślin. Niedotlenione rośliny są płytko ukorzenione, przez to niestabilne i wrażliwe na suszę. Dodatkowo czarna szmata i grys powodują przegrzewanie się gleby, a wiosną i latem często są upały. Pod zamuloną agrowłókniną panuje wilgoć. W takich warunkach maleje ilość pożytecznych bakterii i grzybów żyjących w symbiozie z roślinami, a rozwijają się nadmiernie bakterie gnilne, nicienie i grzyby pleśniowe. Powoduje to zahamowanie wzrostu i rozwoju roślin. Zarówno agrotkanina, jak i grys uniemożliwiają samonawożenie roślin. Najwłaściwszym pokryciem gleby jest bowiem ściółka z opadłych liści i rośliny okrywowe. Kora i zrębki to materiał pomocniczy stosowany jednorazowo przy zakładaniu terenu zieleni. W taki sposób było zagospodarowane otoczenie świetlicy wiejskiej  przy ul. Parkowej, które nadal dobrze się prezentuje. W perspektywie kilku lat żaden materiał nie zapobiegnie wysiewaniu się niepożądanych roślin, a na rabacie pokrytej agrotkaniną i grysem trudniej je wyrywać. Kolejne problemy pojawiają się, kiedy takie „grysowe klomby” zakłada się pod dojrzałymi drzewami, tak jak pod platanami na ul. Lipowej przy starym cmentarzu. Ich korzenie potrzebują wody, napowietrzonej gleby do oddychania i ściółki z opadłych, rozłożonych liści. Kiedy tego zabraknie to drzewa mogą chorować i zamierać, ponieważ nie umieją szybko przystosować się do nowych warunków. 

I ostatnie wyjaśnienie – dlaczego śmieć na lata. Wprawdzie polipropylen można poddać recyklingowi, ale tylko wtedy, gdy agrowłóknina będzie zdjęta, oczyszczona z gleby i rozdrobniona, a tego raczej nikt nie robi. W sytuacji, kiedy mata pod grysem leży kilka lat, tworzywo zaczyna się rozkładać na drobne cząstki (mikroplastik), ale zanim się rozłoży, co zajmie prawdopodobnie setki lat, oprócz tego, że wpływa niekorzystnie na rośliny, to wygląda bardzo nieestetycznie. Dodatkowo stosowanie agrowłókniny zwiększa koszty zakładania pseudozieleńców. Mam nadzieję, że to chwilowa moda, bo niektóre firmy zakładające tereny zieleni już się z tego wycofują.   
W Słońsku powstają nowe domy, wokół nich coraz mniej jest drzew i powierzchni trawiastych przepuszczających wodę. Trawa z rolki, biały grys i tuje, często na agrotkaninie. Takie są czasy, że wieś chce upodobnić się do miasta. Pod pozorem porządkowania wycina się drzewa i zakrzaczenia, układa kostkę betonową gdzie tylko się da. Smutne to. To nie jest dobry kierunek w dobie katastrofy klimatycznej. Przecież, aby wypocząć wielu mieszkańców Słońska wybiera się nad Szeroką, na łąkę, do lasu, nad jezioro czy do parku narodowego, a tam nie ma na szczęście betonu, jest zielono i jeszcze są drzewa, choć tych jest coraz mniej. Więc o co tu chodzi?

 

 

Newsletter